wtorek, 24 grudnia 2013

nieco świątecznie :)

Post pisany na telefonie. Wszelkie poprawki wprowadzę gdy będę miała dostęp do komputera :)

Dziś mamy Wigilię. Zaczyna się czas, który spędzamy z najbliższymi w ciepłej, rodzinnej atmosferze. Czekaliśmy na to bardzo długo i wreszcie możemy zacząć się tym cieszyć. U mojej babci, do której już o 10.00 wszyscy się zjechali, od rana trwa gotowanie, strojenie stołu, ubieranie choinki i inne ostatnie przygotowania do kolacji.
Dzisiejszy post będzie mało kosmetyczny. Chcę się z Wami podzielić tym całym małym zamieszaniem przedświątecznym i jego efektami. Myślę, że wprowadzi to trochę Świąt na tego bloga :)

Pierniki mojej roboty, z których powstały  dodatki do prezentów dla przyjaciół. Pyszności, mówię Wam :3


Tak wygląda półka w spiżarni mojej Babci. Nie wiem kto zje tyle ciasta ;)


Świąteczne pazurki mojej koleżanki :)

I moje też :)


Ja i Magda życzymy Wam, Misiaczki, spełnienia marzeń, zdrowia, pomyślności, wielu kosmetycznych inspiracji oraz cudownie spędzonych Świąt i Sylwestra :*


Jagoda :*





środa, 23 października 2013

Bio Oil- recenzja

Pewnego wietrznego dnia, kiedy poszłam z mamą do apteki po tabletki na gardło, zauważyłam reklamowany
już od dawna, tajemniczy Bio Oil. Wskazałam na niego palcem, na co moja mama powiedziała: "Spróbujemy?".
I w ten sposób nabyłyśmy to cudo.


Jak mówi nam opakowanie oraz ulotka dołączona do kosmetyku, Bio Oil powinien:

  • zmniejszać widoczność blizn
  • zmniejszać widoczność rozstępów
  • wyrównywać koloryt
  • nawadniać skórę
  • wyrównywać zmarszczki
Według producenta Bio Oil ma również takie zalety jak:

  • posiada witaminę E
  • zawiera olejki z rumianku, lawendy, rozmarynu i nagietka
  • nadaje się do pielęgnacji zarówno ciała jak i twarzy
  • szybko się wchłania
  • jest nietłusty
  • jest hipoalergiczny
  • jest odpowiedni dla skóry wrażliwej


Używam go przez miesiąc i mogę z czystym sumieniem powiedzieć: NIE KUPUJCIE, NIE WARTO!

Dlaczego?

  1. Blizny:
    Od dziecka mam bliznę na czole oraz jedną "świeższą" pod nosem. Po tej, którą mam już kilkanaście lat niczego się nie spodziewałam, natomiast o tej drugiej myślałam, że może choć odrobinę będzie mniej widoczna.
    Czy jest mniej widoczna? NIE.
  2. Rozstępy:
    Szybko rosłam, więc pod kolanami, na udach i pośladkach w dość młodym wieku pojawiły się u mnie rozstępy. Tajemnicze reklamy ogłupiały mnie do reszty. Mocno wierzyłam w to, że w końcu znalazło się coś, co może poprawić wygląd moich nóg. Wcieram ten Bio Oil po każdej kąpieli od ponad miesiąca i co? I NIC. 
  3. Nierównomierny koloryt:
    Jak już pisałam w poście o "Eliksirze wybielającym piegi i przebarwienia", mam problem z nierównym kolorytem skóry twarzy. Znowu NIC. Bio Oil nakładany na twarz kompletnie zapycha pory i pojawiają się niemiłe niespodzianki. Zrezygnowałam już po tygodniu.
  4. Skóra starzejąca się:
    Właściwie to nie bardzo mnie to dotyczy, chociaż producent w tym punkcie również zapewnia wyrównany koloryt skóry. Nie wypowiadam się.
  5. Skóra odwodniona:
    I w końcu mamy COŚ. To jedyny plus tego specyfiku. Skóra naprawdę jest bardziej nawilżona. Ale tak szczerze mówiąc możemy użyć zwykłej oliwki dla dzieci i efekt będzie ten sam ;) 


Kolejna sprawa, którą chciałabym poruszyć to sprawa wymienionych na opakowaniu cech Bio Oil.

  1. Odpowiedni dla skóry wrażliwej:
    Fakt. Nie podrażnia, nie uczula, nadaje się na każdą część ciała.
  2. Nietłusty:
    No i powiedzcie mi: jak olej może nie być tłusty? Faktem jest, że wchłania się szybciej niż oliwka dla dzieci,
    ale jest tak samo tłusty.


Największa zaleta Bio Oil jest taka, że sprawdza się on świetnie jako odżywka to zniszczonych malowaniem paznokci (miałam ten problem z paznokciami u stóp). Odżywia płytkę oraz nawilża skórki. Suchej skórze na piętach również
da radę.
Jednak przez trzy tygodnie używam Bio Oil na prawej stopie, a na lewej oliwki Bambino i tu po raz kolejny nie ma żadnej różnicy. Paznokcie i pięty są takie same na obu stopach.

Cena Bio Oil: ok. 30 zł za 60 ml
Cena Oliwki Bambino: ok. 10 zł za 150 ml

Dla mnie Bambino wygrywa z Bio Oil :)

Życzę dobrej nocy :*
Jagoda 

niedziela, 1 września 2013

Garnier Hydra Adapt matujący i odświeżający krem-sorbet do cery tłustej i mieszanej

Hej, przepraszam za tak długą nieobecność ale postaram się nadrobić zaległości. Miałam w planach dzisiaj post z paznokciami ale niestety poczta nie dostarczyła paczki. 
Dzisiaj recenzja kremu który używam od jakiegoś czasu, mianowicie mowa o GARNIER HYDRA ADAPT

Wiosną i latem nie wyobrażam sobie życia bez lekkiego kremu najlepiej matującego. Pielęgnacja cery mieszanej jest dość trudna. Posiadaczki cer tłustych i mieszanych zapewne wiedzą jak gruczoły łojowe zaczynają szaleć, gdy na dworze robi się bardzo ciepło. Potrzebny jest krem, który ujarzmi nadmierne błyszczenie cery. Dobrze by było, by kosmetyk ten również nawilżał skórę i zapobiegał wysuszeniu jakie często ma miejsce w przypadku kremów matujących. 


Skład:  Aqua/Water, Glycerin, Isononyl Isononanoate, Alcohol Denat., Acer Saccharinum Extract/Sugar Maple Extract, Ammonium Polyacryldimethyltauramide, Ammonium Polyacryloyldimethyl Taurate, Behenyl Alcohol, Benzyl Alcohol, Benzyl Salicylate, Biosaccharide Gum-1, Cammelia Sinensis Leaf Extract, Capryryl Glycol, CI 42090/Blue1, CI 47005/Acid Yellow 3, Citronellol, Disodium Ethylene Dicocamide PEG-15 Disulfate, Glyceryl Stearate Citrate, Limonene, Linalool, Mannose, Phenoxyethanol, Pyrus Malus Water/Apple Fruit Water, Silica, Sodium Acrylates, Crosspolymer-2, Sodium Hydroxide, Tetrasodium EDTA, Xanthan Gum, Parfum/Fragrance (F.I.L B158083/1). 

Opakowanie: krem ma postać wygodnej tubki w kolorze miętowym z białą zatyczką. Do kosmetyku dołączony jest kartonik z informacjami o produkcie i jego składzie. Tubka z założenia jest bardziej higieniczna niż klasyczny słoiczek, do którego wprowadzamy palce.


Zapach: delikatny, z gatunku świeży, choć w pierwszym odczuciu wyczuwam woń alkoholu, to prawdopodobnie Alcohol Denat., który jest na 3. miejscu w składzie kosmetyku. Gdy nałożymy krem na twarz zapach alkoholu się ulatnia i pozostaje już przyjemna, orzeźwiająca woń kosmetyku.


Konsystencja: jak podaje producent jest to krem-sorbet. Sorbet kojarzy mi się z zimnym deserem ze zmiksowanych owoców, w którym można zobaczyć malutkie grudki. Tak samo jest w przypadku tego kremu. Gdy się dokładnie mu przyjrzymy ujrzymy mini grudki, które się wyczuwa pod palcami podczas aplikowania kremu na twarz. Dla mnie akurat jest to minus, gdyż mam wrażenie, jakbym miała chropowatą strukturę skóry. Wolałabym aby krem miał kremową i gładką konsystencję. Zaznaczam jednak, że jest to oczywiście moja subiektywna opinia. 


Działanie: zgadzam się z opinią producenta, że krem bardzo szybko się wchłania i nie pozostawiając tłustej warstwy. Będzie idealny na wiosnę i lato. Niestety gorzej jest z matowieniem. Mojej mieszanej cery ten krem nie matuje. W mojej opinii jest to typowy lekki krem nawilżający. Myślę, że z matowieniem tłustej skóry także sobie nie poradzi. Po pół godzinie, jeśli nie zaaplikuję pudru świecę się już na dobre.

Moja ocena 3,5/5
Oceniam ten krem zatem jako typowo nawilżający. W tej funkcji spełnia bardzo dobrze swoje zadanie. Skóra gest wygładzona i nawilżona. Dobrze nadaje się pod makijaż. Podkłady na nim się nie wałkują. Krem nie powoduje pogorszenia cery, nie uczula. Za plus uważam wyciąg z zielonej herbaty w połowie składu (pogrubione) oraz, roślinny eliksir, brak parabenów.  

XX Magda 

piątek, 9 sierpnia 2013

Eliksir na przebarwienia + owocowe zapachy YVES ROCHER

Ja wyjechałam na wakacje, a Magda pracuje- stąd brak postów, ale postaram się jakoś to nadrobić :)

Zacznę od Eliksiru wybielającego piegi i przebarwienia.
Otóż znalazłam go na stronie zrobsobiekrem.pl. Jest to gotowy zestaw z odpowiednio odmierzoną ilością składników
na 30 ml eliksiru. Zainteresowałam się tym produktem, ponieważ kiedy tylko wyskoczy mi jakiś pryszcz, goi się on bardzo długo, a ślad zostaje na miesiąc albo i dłużej. Poczytałam komentarze osób, które już wypróbowały
ten specyfik i, ku mojej uciesze, wszystkie były pozytywne. Cena również zachęcała, bo za cały zestaw zapłaciłam jedynie 19,90 zł. "Dodaj do koszyka".
Po trzech dniach paczka była już u mnie i z wielką przyjemnością zmieszałam wszystkie składniki (baaaaardzo lubię robić takie rzeczy :) ). W zestawie znajduje się buteleczka do przechowywania, zlewki i bagietkę musicie mieć swoje.
Na stronie, w opisie produktu znajdziecie dokładny przepis na stworzenie kosmetyku, to nic trudnego ;).
Konsystencję eliksiru ciężko mi opisać. Przed każdym użyciem musicie porządnie wstrząsnąć butelką, by faza wodna zmieszała się z oleistą. Otrzymacie wtedy lekko tłustą pianę, której w twarz wcieramy tylko kilka kropel. Jednak produkt ten nie natłuszcza skóry, szybko się wchłania, a jeśli macie problem z suchą cerą- po 10 minutach nałóżcie krem.
Sama tak robiłam i nie miało to wpływu na działanie mikstury.
I teraz najważniejsze pytanie: czy działa? DZIAŁA! U mnie przebarwienia zniknęły prawie po tygodniu, krostki
szybciej się goją, a skóra jest gładsza. Piegów mam bardzo mało i jakoś nigdy mi nie przeszkadzały, ale teraz niemalże ich nie widać. Polecam wszystkim z piegami, śladami po trądziku i przy każdym rodzaju cery, zwłaszcza po takiej cenie!
link do produktu: Eliksir wybielający piegi i przebarwienia



Przejdźmy teraz do zapachów YVES ROCHER. 

Wody toaletowe, o których chcę dziś napisać, poznałam dzięki koleżance.
Są delikatne, przyjemne i wprost idealne na lato.
Do wyboru sześć różnych zapachów, ale poza nimi w linii pojawiają się również mydełka, balsamy do ust, mleczka do ciała czy żele pod prysznic.
Weszłam do drogerii YVES (którą na szczęście otworzyli też w Piasecznie)
i nie mogłam wyjść. Trudną decyzją było wybranie jednego najlepszego zapachu, więc zakochałam się w malinie i jeżynie :)
Cena takiej wody toaletowej również zachęca. Za 20 ml zapłacimy 19,90 zł, natomiast 100 ml kosztuje już tylko 39,90 zł
Jedyna wada leży w trwałości zapachu, ale woda toaletowa to nie perfumy i nie będziemy pachnące przez cały dzień
(a szkoda).


Do wyboru:
( klikając na nazwę przejdziecie do sklepu internetowego YVES ROCHER)


To już wszystko na dzisiaj. Komentujcie, bo cicho jakoś pod postami ;)
xoxo Jagoda

środa, 19 czerwca 2013

Ogórkowa pielęgnacja

Zwykle nie czytam gazet, więc również ich nie kupuję, a już w szczególności nie patrzę na te z przepisami kulinarnymi. Jednak taka gazeta znalazła się w moim domu. Czekając na kolację, przejrzałam spis treści i znalazłam coś,
co mnie zaciekawiło: "Ogórkowa pielęgnacja". Mam dla Was wiele zielonych przepisów, które idealnie orzeźwiają naszą skórę latem i które bez problemu przyrządzimy samodzielnie w domu za małe pieniądze.
Ze specjalną dedykacją dla Syśki, która ciągle pyta mnie o nowe posty. :)

Od tysięcy lat ogórki, dzięki swoim zdolnościom regenerującym, mają także zastosowanie jako środek kosmetyczny.
Już starożytne damy korzystały z jego właściwości- mieszały sok z ogórka z pudrami, by elegancko wybielić swoją cerę.
Sok ogórkowy i plasterki ogórka, oprócz rozjaśniania skóry, wygładzają też zmarszczki, ściągają pory,
pomagają w walce z trądzikiem, a nawet leczą drobne poparzenia.

  • Maseczka odświeżająca:
Pokrój ogórki w plastry, połóż je na twarzy i szyi. By okład się nie zsuwał, przykryj go wilgotnym ręcznikiem.
Trzymaj 15-20 min.

  • Maseczka oczyszczająco-rozjaśniająca:
Jedną łyżkę soku ze świeżego ogórka wymieszaj z niewielką ilością świeżych drożdży. Możesz dodać kilka kropli soku
z cytryny. Papkę nałóż na oczyszczoną i suchą skórę twarzy. Po 15 minutach zmyj letnią wodą.

  • Maseczka na niewielkie oparzenia słoneczne:
Pół startego ogórka wymieszaj z jedną łyżką jogurtu naturalnego. Powstałą papką pokrywaj podrażnione miejsca. Powtarzaj zabieg, aż pieczenie złagodnieje.

  • Tonik wybielający przebarwienia:
Do 1/2 szklanki maślanki naturalnej włóż kilka plastrów umytego i świeżego ogórka ze skórką, pokrojonego w plastry.
Po dwóch godzinach wyjmij ogórek. Tonikiem przecieraj twarz codziennie, przez 2-3 dni. Tonik przechowuj w lodówce.

  • Szybka maseczka na piękny dekolt:
Zetrzyj ogórek. Po odciśnięciu nadmiaru soku, pokryj nim dekolt (najlepiej położyć się, by maseczka nie spływała).
Po pięciu minutach zmyj papkę. Taki okład rozjaśni i nawilży skórę, np. przed wielkim wyjściem.

  • Ratunek dla suchej cery:
Średni świeży ogórek obierz ze skórki. Zetrzyj na tarce z drobnymi oczkami i wymieszaj z sokiem, który wyciekł podczas tarcia. Do papki dodaj dwie łyżki śmietany. Nałóż na twarz na 20 min. Zmyj letnią wodą. Przy skórze bardzo wysuszonej możesz zamiast śmietany dodać tłustego twarogu.

  • Balsam pod prysznic:
Chyba najprostszy przepis: wystarczy do startego ogórka dodać szklankę oleju kokosowego ;)

  • Woda do twarzy na upały:
Przygotujesz ją z umytych i pokrojonych w cienkie plasterki ogórków. Plasterki ułóż w miseczce, przykryj talerzykiem
i pozostaw na 1-1,5 godziny. Po upływie tego czasu odsącz sok przez lnianą gęstą ściereczkę i przelej do innego naczynia. Powstały sok można połączyć z woda różaną. Uzyskasz w ten sposób najprostszą wodę do twarzy,
która w upalne dni będzie doskonale odświeżać, działać przeciwzapalnie i wygładzać skórę. W lodówce przechowasz ją kilka dni.
  • Okłady na dłonie:
Umytego ogórka pokrój w plastry. Połóż je na dłoniach. Po około 10 minutach zdejmij- skóra będzie gładsza.
  • Kompres na spuchnięte oczy:
Wystarczy schłodzonego wcześniej ogórka pokroić w grubsze plastry i nałożyć na powieki. Można je kłaść zawsze,
gdy pojawiają się obrzęki (np. po ciężkiej nocy ;) )- nie podrażniają delikatnej skóry wokół oczu.
  • Maseczka ściągająca pory:
Do skóry z łojotokiem i zwiotczałej. Na drobnej tarce zetrzyj ogórek, następnie wyciśnij sok przez sitko. Białko jajka ubij na sztywno i wymieszaj pianę z niewielką ilością soku ogórkowego. Miksturę nanieś na twarz.
Po 20 minutach zmyj letnią, przegotowaną wodą.


To by było na tyle :) Jeżeli skorzystacie z któregoś przepisu, napiszcie o efektach w komentarzu.

Bywajcie, Jagoda :)



Źródło: mojesmakiżycia.pl

czwartek, 16 maja 2013

Post na szybko

Chyba każda z nas zna już tą maskę do włosów. Prosty przepis, tanie składniki, a efekty cudowne-
wygładzone końcówki, brak łupieżu, nawilżenie włosów. Jednak na wszelki wypadek umieszczę tutaj przepis :)

składniki:
- jedna łyżka olejku rycynowego (dostępny w aptece)
- jedno żółtko jajka
- jedna łyżka ulubionej odżywki do włosów
- jedna łyżka soku z cytryny
- ewentualnie można dodać jeszcze pół łyżki nafty kosmetycznej (dostępna w aptece)
Wszystko dokładnie mieszamy.

Maskę nakładamy na umyte, wilgotne włosy, od nasady aż po końce. Zakładamy na głowę czepek foliowy i owijamy ją ręcznikiem, by włosy pod wpływem ciepła otworzyły łuski i lepiej wchłonęły wszystkie składniki. Maskę trzymamy na włosach od 30 min do 2 godzin, następnie dokładnie myjemy głowę.
Olejek rycynowy wygładza końcówki. Żółtko nawilża skórę głowy i walczy z łupieżem  Dzięki cytrynie możemy
bez trudu zmyć pozostałości maski, natomiast nafta kosmetyczna nawilża i nadaje włosom blasku.
Bardzo polecam tą mieszankę osobom, które często prostują, kręcą czy suszą włosy.



Kolejnym domowym sposobem na rozdwojone końcówki jest obcięcie ich bez konieczności skracania włosów.
Brzmi cudownie, prawda? :)
Jest to jednak czasochłonne zajęcie i nie zastępuje w pełni wizyty u fryzjera, więc nie polecam tej zabawy
przy bardzo zniszczonych włosach, bo to po prostu nie ma sensu.

Dzielimy włosy na cienkie pasemka. Bierzemy jedno z nich i zwijamy je wokół własnej osi. Łapiemy za nożyczki
i obcinamy wystające pojedyncze włoski. To wszystko :)


Do następnego! Jagoda :)

środa, 10 kwietnia 2013

Domowe laminowanie włosów

Przeglądałam facebooka i na jednym z fanpage ujrzałam hasło "Domowe laminowanie włosów".
Od razu zaczęłam przeglądać blogi i fora na ten temat.


Laminowanie – pokrywanie powierzchni laminatem dla uzyskania dodatkowych odporności,
np. odporności na wilgoć czy odporności mechanicznych lub dla efektów dekoracyjnych.


Charakterystyka laminatu:
  • wysoka wytrzymałość mechaniczna
  • wysoka odporność na warunki atmosferyczne
  • wysoka twardość powierzchni
  • odporność na zabrudzenia
  • odporność na środki chemiczne
  • produkt naturalnego pochodzenia

Znane jest laminowanie dokumentów czy podłogi, a od niedawna zaczęto także laminować włosy.

Laminowanie włosów jest świetną opcją dla tych, którzy mają włosy cienkie, osłabione, farbowane, rozdwajające się czy też zniszczone stylizacją w wysokiej temperaturze. Po takim zabiegu stają się gładkie, błyszczące i są wyraźnie w lepszej kondycji. Nie plączą się, są sypkie i miękkie w dotyku, można je bez problemu rozczesać. Jest to również dobry sposób, by zapobiec wypłukiwaniu się koloru po farbowaniu. Dzięki laminowaniu włosy stają się nieco cięższe, a co za tym idzie- także prostsze.
W polskich salonach fryzjerskich zabieg ten nie jest modny. Szukałam informacji o jego cenie i to, co znalazłam bardzo mnie zaskoczyło. Jeden z warszawskich fryzjerów życzy sobie za taką przyjemność 900 zł. Blogerki znalazły jednak sposób, aby wykonać laminowanie włosów na własną rękę i w o wiele niższej cenie.

Do zrobienia takiego zabiegu w domu potrzebujemy:
- żelatyny spożywczej
- bardzo ciepłej, ale nie wrzącej wody
- ulubionej odżywki do włosów
- czepka foliowego

W trzech łyżkach wody rozpuść jedną łyżkę żelatyny (dokładnie wymieszaj, by nie było grudek).
Czekając, aż żelatyna ostygnie, umyj włosy i osusz je ręcznikiem.
Do żelatyny dodaj jedną łyżkę odżywki do włosów i równomiernie nakładaj miksturę 2 cm od skóry głowy,
aż po same końcówki, pasmo za pasmem.
Załóż czepek foliowy i owiń włosy ręcznikiem na 45 min. Po tym czasie ponownie umyj włosy.


Czytałam o tym zabiegu na kilkunastu blogach i forach. Za wszelka cenę chciałam znaleźć jakieś minusy.
Nie udało się. Wszystkie blogerki
 gorąco polecają tę metodę. Ja sama jeszcze nie próbowałam,
ale kiedy tylko to zrobię, od razu napiszę recenzję :)


Buziaki, Jagoda :)



źródła: 
http://pl.wikipedia.org/
http://pinger.pl/
http://www.wp.pl/
i inne

wtorek, 19 marca 2013

Nowe odkrycia

Do mojego pokoju wpadła mama:
-Słuchaj, bo moja koleżanka z biura znalazła taką stronę, no i na niej są przepisy na kosmetyki. Tam można kupić te wszystkie składniki i ona sobie sama robi jakieś toniki, peelingi. Weź to sprawdź.

W ten sposób odkryłam MAZIDLA.COM. To strona, na której znajdziemy receptury na balsamy do ciała, żele, toniki czy kremy do twarzy, odżywki i szampony do włosów oraz wiele innych. Jest tam również sklep internetowy, poprzez który możemy zakupić wszystkie potrzebne do wykonania powyższych kosmetyków półprodukty, np. kwas hialuronowy, mocznik, witaminę C czy D-pantenol.
Na stronie dokładnie opisany jest sposób przygotowania mazidła, przechowywania go oraz sposób zastosowania. Mamy podane również informacje o zawartości pH, czasie trwałości kosmetyku, dokładny opis dotyczący działania, konsystencji i zapachu oraz cenne uwagi.

Moja mama chyba zbyt zafascynowała się stroną i zamówiłyśmy produkty za ponad 200 zł. Jednak nie ma czego żałować, bo efekty widać i czuć już po pierwszych zastosowaniach.
Ja używam obecnie toniku do twarzy z kwasem hialuronowym do cery suchej i jestem z niego bardzo zadowolona. Ma lekkie działanie złuszczające i dobrze nawilża skórę. Mateczka też zachwala swoje mikstury i niedługo zamawiamy kolejną porcję mazideł :)








Kolejną nową odkrytą stroną jest HandsomeMen- portal o włosach. Jak sama nazwa wskazuje- świat dla włosoholików :) Znajdziemy na stronie wiele ciekawych artykułów, porady, filmy, bazy dermatologów i salonów, przepisy na maski, płukanki i inne specyfiki, galerie fryzur, sklep internetowy z kosmetykami oraz naprawdę wiele przydatnych informacji dotyczących pielęgnacji i odżywiania naszych włosów.

Szczerze mówiąc- znalazłam ten portal dopiero wczoraj, ale przejrzałam go dokładnie i zauważyłam, że są na nim przepisy na maski do włosów, które już znam i których używam. Warto zagłębić się w zakładkę "Porady", ponieważ jest tam wiele cennych informacji dotyczących różnych rodzajów włosów. Znajdziemy również sposoby na wypadanie włosów oraz przepisy na mikstury, dzięki którym włosy będą szybko i zdrowo rosły.








Ostatnią stroną, którą chciałabym Wam przedstawić jest fanpage Trenerów Kosmetycznych Oriflame.
Dobór podkładu do wieku czy pomadki do koloru włosów i karnacji, pielęgnacja paznokci, twarzy i ciała za pomocą kosmetyków Oriflame (które polecam, bo sama ich używam), czas trwałości kosmetyków oraz inne przydatne porady znajdziecie właśnie tam.

Czytam ich wpisy i jestem pod wrażeniem ilu nowych rzeczy się dowiedziałam. Bardzo lubię kosmetyki Oriflame i niektórych nie potrafię zastąpić innymi. Jeżeli chciałybyście zakupić coś z tej firmy, a nie znacie żadnego konsultanta, możecie wybrać się do ich siedziby (adresy znajdziecie na stronie) lub wyszukać konsultantów na stronie Oriflame.pl, na której możecie również przejrzeć katalog oraz być na bieżąco z promocjami i nowościami kosmetycznymi.













xoxo Jagoda

wtorek, 12 marca 2013

Catrice, Infinite Matt Make Up


Zachęcona opiniami na Wizażu kupiłam ten podkład w odcieniu 010 light beige. Zacznę od tego, że ma naprawdę dobrą cenę. Opakowanie jest mocne, estetyczne.Drażniący może być dla niektórych zapach, ale ja się do niego przyzwyczaiłam. Podkład łatwo wydobyć z pomocą pompki (która się nie zacina, ani nie funduje innych niespodzianek), jeszcze łatwiej się go rozprowadza po twarzy. Nie zostają żadne smugi, czy plamy. Fakt, nie jest mocno kryjący, ale ładnie maskuje mniejsze niedoskonałości i wyrównuje koloryt cery. Twarz wygląda całkiem naturalnie, nie ma mowy o efekcie maski.
Jest to podkład, który pozwala wyglądać pięknie.
Jedyny minus jest taki, że z pewnością nie wytrzymuje obiecanych 18 godzin, a raczej tak koło 6-8. Pozostaje on jednak dla mnie najlepszym podkładem jak do tej pory.
Któraś z Was może go próbowała? Jakie macie o nim zdanie?

Pomadki?

Nie wiem dlaczego ale nigdy nie przepadałam za pomadkami. Aż do momentu zakupu tych oto dwóch. Ta po lewo to KOBO 303 orange juice, druga CATRICE ultimate color 210 pinkadilly circus.
Uwielbiam je:) 
 
Zacznę może od pomadki Kobo. Muszę przyznać, że bardzo mnie zadziwiła swoją trwałością. Trzyma się dość długo na moich ustach, moge pić, jeść, a ona delikatnie, równomiernie schodzi z ust. Ma bardzo ładny soczysty czerwono-pomarańczowy kolor. Idealna na lato. Przy dłuższym noszeniu czuć lekkie wysuszenie ust, małe pociągnięcie błyszczykiem i jest ok.
Jej koleżanka z Catrice jest mniej trwała niż jej koleżanka z Kobo. Jest czymś w stylu błyszczyka. Kolor to coś w styli fuksji, mocny róż. Trzyma się krótko, ale muszę przyznać, że schodzi równomiernie. Nawilża i nabłyszcza usta. Zapach ma bardzo przyjemny, taki słodki.
Obydwie pomadki są godne polecenia
po lewo Kobo, po prawo Catrice 
niestety zdjęcie nie oddaje dokładnie koloru pomadek, jednak widać różnice w kolorze.


XX Magda


niedziela, 3 marca 2013

Fale

Ostatnio robiłam loki bez użycia ciepła, więc teraz czas na fale.
Obiecałam zdjęcia lepszej jakości, ale niestety nie miałam wieczorem czym ich zrobić jak tylko internetową (w dodatku kiepską) kamerką. Myślę jednak, że sobie poradzicie ;)


Myjemy włosy. Możemy je wysuszyć, ale najlepiej jest zostawić je wilgotne.
Bierzemy kosmyk włosów i robimy z niego kucyk.










Spryskujemy włosy wodą tak, by były wilgotne.












Zwijamy włosy wokół własnej osi.












Tworzymy kok zawijając włosy wokół gumki.












Związujemy kok gumką, możemy również wpiąć- dla pewności- wsuwkę ;)
























Możemy iść spać :)
(na zdjęciu obok- moje dredy :D )












Czas na komentarz:
Niespecjalnie mi się to udało. Powinnam zrobić mniejsze koczki, zdecydowanie. Fale trzymają się na moich włosach jakieś 5 godzin, więc bez szału. I najgorsze jest chyba to, że ciężko przespać noc bez ciągłego przekręcania się
z boku na bok- uroki jak z papilotami :D
Jednakże pomimo wymienionych przeze mnie wad polecam tą metodę, ale tyko tym dziewczynom,
których włosy ładnie się układają i nie są zbyt gęste i ciężkie. :)

Buziaki, Jagoda :)

środa, 20 lutego 2013

Mała wyprzedaż

Dziewczyny postanowiłam podzielić się trochę moimi lakierami do paznokci. Zapraszam na moje aukcje, gdzie możecie znaleźć prawie nówki lakiery za niską cenę ;)

http://allegro.pl/listing/user.php?us_id=13693027

zdjęcia lakierów na aukcjach




xxMagda

niedziela, 17 lutego 2013

Małe zakupy

W sobotę wybrałam się na zakupy kosmetyczne.

Dzięki dziewczynom z blogów odwiedziłam PEPCO. Zakupiłam dwa lakiery z Sally Hansen w szokującej cenie 10zł za sztukę, gdzie normalnie w drogerii zapłacimy 49zł za sztukę...skąd ta promocja w PEPCO??!!...nie mam pojęcia, ale nie zmienia to faktu, że jestem z tego zadowolona. Nie miałam okazji jeszcze wypróbować lakierów tej firmy bo zawsze było mi szkoda pieniędzy. Kolory, które wybrałam to Monusseline - śliczny beżowy kolorek, mam nadzieję, że w pełni kyjący i drugi kolor Green Tea - jak sama nazwa wskazuje zielona herbata, bardziej przypomina mi delikatną pistację. Mam nadzieję, że znajdę w tygodniu czas żeby je wypróbować.

Kolejna rzecz jaką kupiłam to bio-żel pod oczy i na powieki zmniejszający obrzęki z Ziaji. Nie znalazłam jeszcze swojego ulubionego kremu pod oczy. Ciągle szukam. Mam nadzieję, że ten będzie strzałem w 10 :D
Po jednym zastosowaniu (tzn wieczorem i rano) mogę powiedzieć, że ładnie nawilża skórę, co do zmniejszenia obrzęku nie zauważyłam. Zobaczymy za jakiś czas. Na pewno dam recencję.


Jak pewnie większość lakieromaniaczek uległam odżywkom do paznokci z Eveline. Skończyła mi się 8w1, do której nie miałam zastrzeżeń, mój stan paznokci po jej użyciu był genialny twarde, ładne, zadbane. Teraz postanowiłam spróbować czegoś nowego mianowicie Eveline Sos dla kruchych i łamliwych paznokci. Na recenzje też przyjedzie czas. :)


Ostatnia rzecz to masełko z Nivea Lip Butter carmel cream. Po recenzjach na blogach dziewczyn musiałam go mieć...ale powiem że jak na razie mnie nie zachwycił. Nie pachnie jakoś wyjątkowo. Dla większej higieny znalazłam technikę nie używania palców do smarowania nim ust, po prostu smaruje nim jakby pomadką. Usta są nawilżone, ale to jest uczucie tylko w momencie gdy mam go na ustach, później stają się one takie jak przed użyciem.


Aj się rozpisałam...mam nadzieję, że nie zanudziłam Was :)
Za jakiś czas podrzucę recenzje do każdego z produktu...

xx Magda


Loki bez użycia ciepła

Dzisiaj chcę Wam pokazać jak można zrobić z włosów sprężyny bez użycia lokówki, prostownicy czy wałków. Jedyne, co będzie potrzebne to woda, a efekt jest niesamowity :)

Jestem trochę leniem, bo posłużę się gotowym już filmikiem, dzięki któremu odkryłam tą metodę.


Streszczając:
1. Rozczesujemy włosy
2. Spryskujemy je lekko wodą
3. Zwijamy kosmyk włosów wokół własnej osi
4. Zwijamy kosmyk w "kokon" (zostawiamy pętelkę!)
5. Powtarzamy wszystko na kolejnych kosmykach 
6. Na włosy możemy założyć chustkę, by "kokoniki" nie rozwinęły się przez noc
7. Idziemy spać
8. Rano rozplatamy włosy i spryskujemy lakierem, tudzież używamy pianki utrwalającej :)
9. Możemy również rozdzielić loki na cieńsze kosmyki

Moje włosy są ciężkie, gęste, grube i naturalnie proste jak druty. Kręciłam je wieloma sposobami: na lokówkę, prostownicę, papiloty, termoloki, zwykłe wałki i zawsze efekt utrzymywał się zaledwie kilka godzin. Ta metoda jest dla mnie czymś rewelacyjnym, bo loki trzymały się cały dzień! Ja użyłam lakieru do włosów (Schwarzkopf- taft 3WEATHER Color Hairspray) rano i dodatkowo po południu- przed wyjściem na miasto. Jestem zachwycona tym sposobem i bardzo go polecam! 
Poniżej moje zdjęcia, za których jakość ogromnie przepraszam:














(przed rozdzieleniem loków na cieńsze)






Następnym razem obiecuję Wam lepsze zdjęcia ;)
Buziaki, Jagoda :)

poniedziałek, 11 lutego 2013

Codzienna pielęgnacja włosów

Trzeba jakoś zacząć, więc przełamując lody napiszę o kosmetykach, których używam podczas mycia włosów.
Moje włosy są bardzo długie, ale na szczęście nie muszę myć ich codziennie. Robię to co dwa dni. Niestety mam problem z rozdwajaniem się końcówek, więc ciągle szukam nowych i lepszych szamponów oraz odżywek. 
Jednym z moich ulubionych produktów jest szampon SYOSS REPAIR THERAPY. 
"częste farbowanie, rozjaśnianie, lub prostowanie niszczy nasze włosy. Stają się matowe i łamliwe. Ta linia służy regeneracji suchych i zniszczonych włosów. Wzmacnia je, oraz zapobiega ich łamaniu, oraz rozdwajaniu się końcówek. "
I faktycznie- włosy są bardziej nawilżone, wyglądają lepiej i mniej się łamią.
500 ml
Cena: 14,99 zł






W wakacje jednak zdarzają mi się problemy z łupieżem- efekty wody morskiej lub tej z jeziora, a często także kranowej z różnych hoteli. Próbowałam szamponów z linii Head&shoulders, ale zupełnie mi nie pomagały, a czasem nawet pogarszały sprawę. Podobnie było z szamponami ziołowymi z aptek. W końcu uratował mnie szampon Oriflame HairX Anti-Dandruff.
"Masz dość powracającego łupieżu? Wypróbuj ten skuteczny szampon z kompleksem ClariZinc, który oczyszcza włosy i zwalcza przyczyny powstawania łupieżu, a jednocześnie koi skórę głowy. Regularne stosowanie szamponu zapobiega nawrotom problemu! "
Po łupieżu nie został ślad, nawilża skórę głowy i naprawdę dobrze oczyszcza włosy :)
250 ml
Cena: ok. 15 zł





Ostatnio mama kupiła odżywkę firmy Syoss, której nigdy wcześniej nie używałam. Jednak po kilku tygodniach stosowania, chyba mogę wyrazić opinię na jej temat. SYOSS REPAIR&fullness.
"Profesjonalna formuła bez silikonów, parabenów i parafin. Odżywka przeznaczona jest dla włosów normalnych i zniszczonych. Ułatwia rozczesywanie włosów i efektywnie pielęgnuje je bez pozostawiania resztek. Dzięki lekkiej formule włosy nabierają większej objętości. Lekkość jak z salonu fryzjerskiego i zdrowo wyglądające i lśniące włosy. "ę Włosy rozczesuje się jak marzenie :) Łatwo się ją spłukuje, ale nie zauważyłam żadnego zwiększenia objętości (chociaż to pewnie dlatego, że moje włosy są strasznie ciężkie i trudno przy nich o jakąkolwiek objętość). Bardzo przyjemny produkt :)
500 ml
Cena: 14,90 zł



Skoro już jesteśmy przy rozczesywaniu włosów, to mogę polecić jeszcze odżywkę z sprayu do stosowania również na sucho. Schwarzkopf- Gliss Kur Hair Repair. Ekspresowa odżywka.
Jest świetna do codziennego stosowania, jednak w przypadku gęstych włosów- tylko na sucho pomaga przy rozczesywaniu. Nie obciąża włosów i przyjemnie pachnie. Jej największą zaletą jest to, że nie trzeba jej spłukiwać i możemy wrzucić ją do torebki :) Nadaje włosom połysk i poza tym nie pozostawia na nich żadnego śladu.
Cena: ok. 15 zł







Skończyłyśmy już czesać włosy, więc przejdę teraz do preparatu, który jest dla mnie najważniejszy przed włączeniem suszarki. BIOSILK- SILK THERAPY. 
"Naturalny jedwab- odżywka regenerująca, zawiera czysty jedwab, witaminy i wyciągi z roślin. Rekonstruuje i silnie nawilża włosy i skórę głowy. Zapewnia włosom zniszczonym, suchym i matowym bardzo zdrowy wygląd, sprężystość i zmysłową miękkość. Włosy są podatne na układanie. Regularne stosowanie jedwabiu chroni włosy przed utratą wilgoci, wysoką temperaturą, promieniami UV, skutkami chemii fryzjerskiej oraz zanieczyszczeniami środowiska. 
Pozostawia włosy jedwabiste z niewiarygodnym połyskiem. 
Bez spłukiwania. Produkt jest bardzo wydajny. Dostępny w opakowaniach o różnej pojemności, od 15 do 150 ml."

Według mnie absolutny "must have" jeśli chodzi o rozdwojone końcówki. Ja używam jedynie od ramion w dół, więc nie mogę potwierdzić, ani również zaprzeczyć, że nawilża skórę głowy. Trzeba pamiętać, aby nie przedobrzyć z ilością jedwabiu na włosach, ponieważ nadmiar może nadać im efekt przetłuszczenia lub je obciążyć. Bardzo dobrze nawilża i poprawia wygląd zniszczonych lub przesuszonych końcówek. BARDZO POLECAM!
Cena za 50 ml: ok. 20 zł

To by było na tyle :) Mam nadzieję, że jak na pierwszy post, to nie jest tak źle ;)
Buziaki, Jagoda :)

Czas start...

Co tu dużo mówić...
Założycielki: Dwie siostry. Jedna maniaczka paznokci i wszelkich kosmetyków, druga miłośniczka i właścicielka OKRUTNIE długich, pięknych włosów.
Wiek: Magda 20lat, Jagoda 16lat
Powód założenia bloga: chęć podzielenia się swoimi doświadczeniami, jak i chęć zdobycia nowych.
Tematyka bloga: włosy, paznokcie, kosmetyki wszystko z tym związane.
Mamy nadzieję, że spodoba Wam się nasz styl i wiadomości jakie będzie zamieszczać, i że będziecie do nas chętnie wracać.




Magda

















                                                                     Jagoda